Jechaliśmy ciężarówką. Zimny chłód dostawał się pod kurtki puchowe i watowe spodnie. Po piętnastu minutach jazdy zmarzłem w nogi. Wiatr, od czas od czasu, rzucał nam w twarze piasek z lodowymi drobinkami.
Kiedy dojechaliśmy do leśnej prostej drogi, kierowca zaczął jechać szybciej, silnik zagrzmiał, wydawało się, że nad nami leci cała eskadra samolotów.
Zaśnieżona droga wiła się w różne strony, musieliśmy trzymać się mocniej.
To wszystko sprawiało, że czuliśmy strach a w głowach pojawiały się różne niespokojne myśli.
Żaden z nas nie mówił ani słowa. Jedni spoglądali tylko w dal, drudzy patrzyli w dół, gdzieś sobie pod nogi, inni ...
Na chwilkę, przypomniałem sobie, jak jeszcze tydzień wcześniej chodziłem do pracy, siedziałem przed komputerem, żartowałem z koleżanką. Czy pamięta ona o mnie, co teraz robi?
Uważam, że życie czasami jest nieprzewidywalne ...