Historia jednego malarza.
Historia jednego malarza.
Bogaty człowiek, bardzo bogaty kapitalista kiedyś zaprosił malarza do biura. Widać bardzo tęgiego przedsiębiorcę. Oczywiście ten kapitalista zarabia nieźle, lubi wino, kobiety i sztukę.
- Cześć malarzu, czy nie mógłbyś ty namalować coś dziwnego dla tej kobiety. Mam dziś gości, chcę coś takiego, co by ją zdziwiło.
Na biurku leżała jakaś ilość zdjęć z na wpół nagą kobietą.
- Czy to jest pańska żona, szczerze zapytał malarz.
Tęgi pomyślał trochę.
- Co, mówił roztargnionym głosem oraz roześmiał się, - nie, to nie żona. Ale bardzo proszę, narysuj jej lub coś, co by się jej spodobało.
- Chętnie narysuję panu. Ale mam muszę troszeczkę pomyśleć, wreszcie mam muszę zaczekać dopóki nie przyjdzie natchnienie, inspiracja.
- Rozumiem cię. Słuchaj, nie martw się, kiedy (lepiej użyć "jeśli") chodzi o pieniądze. Ile trzeba zapłacę. Zrób mi to dziś.
- Pan mnie nie duże niedobrze zrozumiał.
- Rozumiem cię, wszystko co trzeba dla malarstwa jest w przyległym biurze. Kiedyś czegoś zabraknie, daj mi znać, przyślę co trzeba. Płacę pięć raz powyżej od tego, co poprosisz. Wypijesz czegoś?
(Wypijesz coś?/Napijesz się czegoś?)
- Nie nie piję, mówił malarz roztargnionym głosem. W jego głowie już zaroiło się od idei. - No dobra zrobię to, o co pan prosi. A sobie pomyślał że z tego faceta można wytrząsnąć niezłą forsę.
- Malarz i nie pije, i nie wierzy temu, pomyślał sobie tęgi kapitalista i zostawił buteleczkę wybornego trunku na stole obok malarza.
Cały czas, jak malarz rysował arcydzieło ta buteleczka stała obok niego, oraz ale malarz nie zwracał na je nią zadniej uwagi.
Zrzeszcie Wreszcie rysunek jest gotowy oraz i malarz niesie go do zleceniodawcy. Tęgi facet ma bardzo zadowoloną minę. Akceptuje grafikę i odsyła malarza do kasy.
Wreszcie malarz decyduje (3os. l.mn.) wypić to wino/napić się tego wina. Jemu staje złe. Zaczyna się źle czuć, Co to znaczy, co chciał powiedzieć znakomity duński grafik karykaturzysta, dopóki do teraz nie mogę zrozumieć. Co powiedzą na to szanowni państwo?