Zachód słońca
Obudziła się kiedy słońce zaczynało dotykać horyzontu. Niebo było bezchmurne i czyste, jak wielkie lustro, podwieszone na nieboskłonie, w którym odbijała się gładka tafla jakiegoś spokojnego morza. Tylko czarny kruk wirował wysoko nad głową, jego głos, właśnie, obudził zmęczoną Lettu.
Przez jakiś czas spoglądała na zachód słońca dopóki jego ostatni promień nie błysnął czerwienią. Chciało jej się jej jeść i jeszcze bardziej pić. Przywołała konia do siebie, wzięła do rąk zaprzęg lejce i poszła szukać wody. na jedzenie nawet nie miała nadzieję.Straciła nadzieję ,że znajdzie jakiekolwiek jedzenia.